A na budowie chcąc nie chcąc zastój. Bez ogrzewania w środku ciężko coś robić. Kafle których szukaliśmy tygodniami zostały położone przez naszą Złotą Rączkę Kazika przed świętami. Wejście do domu po dwumiesięcznej przerwie i ujrzenie ich było swoistą niespodzianką, gdyż widzieliśmy je tylko na stronach w sieci. Zachciało mi się kafli białych, ale nie śnieżno - białych, z nieregularnym brzegiem. Zobaczyłam takowe w którejś z gazet wnętrzarskich, które namiętnie kupuję (czasami nawet nieświadomie podwójnie). Napisałam do właścicielki, skąd, gdzie, jak kupić, no i dowiedziałam się...przywiezione z Włoch. Umęczeni objazdówką sklepów budowlanych, zamówiliśmy kafle z...Włoch. Z racji tego, że nie ma nas na miejscu budowy na co dzień , kafle zostały położone (nie mają jeszcze fug), a my przyjechaliśmy obejrzeć tylko efekt pracy wspomnianego Kazika;-)
Zajawki domu:
Kuchnia, otwarta na salon.
Wyjście z salonu na korytarz.
Drzwi wejściowe, wiatrołap, obok wejście do spiżarni (przy kuchni).
Z pozostałych kafli łazienkowych ciemniejszych i białych powstała mozaika. Pomieszczenie to jest garderobą, ale zostanie zaadoptowane przeze mnie i moje stosy tkanin;-)
Na prawo duża łazienka na wprost - wyjście do kotłowni i garażu.
Kolejnym etapem ma być malowanie, a raczej woskowanie przez nas drzwi do pomieszczeń. Drzwi zakupione, stoją i czekają w garażu Basi i Zbyszka, odpowiednie woski, polecane przez Green Canoe również. Czekamy tylko na ferie i chwilę wolnego czasu, żeby móc się za to zabrać. Drzwi oczywiście będą bielone.
Na razie surowe wyglądają tak i zobaczymy co będzie się działo. Plan malowania miałam już dawno, ale nie wiedziałam wtedy, że przyjdzie mi to robić z brzuszkiem. Chyba będzie trzeba dokładnie poinstruować męża i zamienić się raz jedynie w nadzorcę;-)