poniedziałek, 2 września 2013

No i po wakacjach...

Tegoroczne wakacje upłynęły nam na budowie naszego wymarzonego domu, moich przygotowaniach do egzaminu na stopień nauczyciela mianowanego (zdany!!!;-) ), wspinaczkach górskich oraz kilku wypadach nad jezioro i morze. I tu znów przewrotność - nad morzem mieszkamy, ale rzadko bywamy, zapewne po przerowadzce na kaszubskie tereny będziemy z tęsnotą powarcać na świnoujską plażę...
 
 
W zeszłe wakacje ruszyliśmy z budową;-) Teren okazał się  z tych trudniejszych, powierzchnia mocno pochyła, niespodziewane prace, koszty i nerwy...ale machina ruszyła i obecnie dzięki pracy mojego niestrudzonego męża i kuzyna możemy się cieszyć stanem surowym zamkniętym. Nie będzie łatwo  zagospodarować setki ton ziemi obsypujacej budynek, nie mniej jednak lubimy wyzwania, więc będziemy walczyć.
 
 
 


                                  Widok na działkę przed całym zamieszaniem







Nie miałam zbytniego czasu na swoje fanaberie tego lata (aż sama się sobie dziwię), ale coś tam jednak powstało. Po dziesięciu miesiącach nieustannego siedzenia z farbą i papierem ściernym w ręku doszłam do wniosku, że w te wakacje muszę zrobić coś dla siebie...i zrobiłam! Wypróbowałam dietę oczyszczajacą dr Ewy Dąbrowskiej, która pomaga organizmowi pozbyć sie toksyn, a nawet wielu schorzeń. Walczyłam trzy tygodnie, jestem z siebie dumna, dieta dodaje energii, całkowicie zmienia sposób patrzenia na odżywianie, które jest tak ważne w naszym życiu, leczy, no i oczywiście pozwala pozbyć się nadmiaru kilogramów.
A to już rzeczy, które udało mi się wyczarować między obieraniem warzyw;-)
 
 





Koszyczki na pieczywo. Można je przewiązać u góry jak woreczek dzięki czemu unikniemy obsychania kromeczek.


 

 



Do sypialni Joasi, w której tworzy sie marynistyczny klimat