wtorek, 30 grudnia 2014

Szczęśliwego Nowego Roku!!!

W tym roku noc sylwestrową spędzimy w gronie rodzinnym, duuużym gronie. Z tej okazji poproszono mnie o wykonanie napisu, żeby każdy w tańcu pamiętał po co przyszedł;-)
Znalazłam fajny i tani sposób na blogu Czas dla Ninki http://czasdlaninki.blog.pl/2014/02/20/litery-z-kartonu-na-scianie-szyld-pokoju-dziewczynek/ i postanowiłam go wykorzystać.
Autorka radzi aby sklejone litery pokryć ręcznikiem papierowym i początkowo efekt mi  odpowiadał, ale niestety gdy klej wysechł ręcznik jakby wtopił się w karton. Pomyślałam, że szkoda czasu na zabawę w oklejanki, bo napis chcieliśmy wykonać szybko. Dlatego każdą literkę owinęliśmy z mężem starannie folią aluminiową, a na to zmieszane złoty i srebrny brokat (w końcu to Sylwester!)
Napis przykleiłam do listewek i tylko pozostaje go jutro powiesić na ścianie. ;-)
 




 
Wszystkim podczytywaczom życzę Wyjątkowego Nowego Roku!!!
Aneta

wtorek, 23 grudnia 2014

Święta, święta

 Pierwszy raz w życiu Wigilia Świąt Bożego Narodzenia odbędzie się u nas. W nowym domu. Z nowym członkiem rodziny. W moim klimacie. Z żywa choinką. Z pierniczkami pieczonymi przez Lenkę z tatą i rybą którą za mocno doprawiłam;-) Z dużą ilością światełek i ozdób wykonywanych rodzinnie. Lenka z tatą wykonała szopkę z gałązek brzozy, taka o której zawsze marzyłam będąc dzieckiem.
W domu pachnie lasem, goździkami i grzybkami, eh...magia. Kocham mój dom i mam nadzieję, że pierwsze w nim święta będą udane;-)

Wszystkim którzy zaglądają na mojego bloga życzę bardzo rodzinnych i spokojnych świąt oraz wiary w to, że marzenia mogą się spełnić. Bo mogą, wiem coś o tym;-)





















poniedziałek, 22 grudnia 2014

Kredens

Moja córka powiedziała ostatnio o mnie zniewalający tekst (ma 5 lat przyp. red;-) "nasza mama to jest gaz do dechy", uśmiałam się po pachy, a po czasie pomyślałam, no tak ogarniam wszystko oprócz bloga...Przepraszam...
Paradoksalnie w czasie gdy nikt nie ma na nic czasu, bo przedświąteczna gorączka zakupów, bo gotowanie i sprzątanie, ja znajduję chwilkę, aby przysiąść. Z wyrzutów sumienia pewnie.
U nas prawie wszystko gotowe: posprzątane, choinka ubrana, pachnie grzybami i ciasteczkami. W końcu po 10 latach małżeństwa zrobimy kolację wigilijną u siebie, w naszym nowym domu, w naszym klimacie,eh...;-) Na dziś wieczór zaplanowałam pakowanie prezentów, jutro ostatnie mieszanie w garach i już.

Ale o kredensie miało być. Gdy znalazłam w końcu komodę pasującą wymiarami do łazienki okazało się, że sprzedawca ma jeszcze kredens. Oczami wyobraźni widziałam go w swoim małym sklepiku-galeryjce o której marzę. Lecz gdy odstał swoje w garażu pomyślałam, że może warto go "na razie" wpakować do kuchni, żeby się nie zniszczył. I tak został z nami.
Bardzo szybko zapełniły się jego półki, więc postanowiłam go pomalować. Użyłam farb Annie Sloan, przetarłam i lekko spatynowałam ciemnym woskiem. Drewno "oddało" kolor, ale zostawiłam go w takiej postaci, nie zależało mi na śnieżnej bieli, miał być stary, wiejski. Długo szukaliśmy z mężem siatki hodowlanej o drobnych oczkach, ale była ona nie do zdobycia. Stał bez szybek jakieś trzy miesiące, aż w końcu mąż założył siatkę taką jaką akurat mieliśmy i efekt bardzo mi się spodobał, trochę koronki i gotowe.




 
Do kompletu przemalowałam jeszcze półkę, ale tej już nie patynowałam.



 
Jak widać na powyższych zdjęciach cała kuchnia jest w surowym stanie, czyste drewno. Dłuższa to będzie akcja, o której z pewnością napiszę, tym bardziej że już poczyniłam pierwsze kroki. Będzie z transferem i z farbą tablicową...;-)