piątek, 16 maja 2014

Fotele i kolejne wieści z budowy

 
No i stało się! Jestem zakupoholiczką;-) Przeglądam notorycznie strony w necie w poszukiwaniu mebli z duszą i oczywiście potem nie mogę sobie odpuścić, żeby ich nie kupić...Tak było w przypadku ludwikowskich foteli. Zostały przeze mnie przemalowane na biało, przetarte, spatynowane i gdyby nie były dla koleżanki sama podjęłabym się ich tapicerowania, ale miały być perfekcyjne i po prostu stchórzyłam... Nie mniej jednak kolejne zdobycze będę przemieniać od początku do końca sama.
 




 
W międzyczasie podczas weekendu majowego musiałam zawitać na budowę (choć teraz muszę zaprzestać używania tego słowa, to już prawie dom do zamieszkania;-). Wypatrzyłam naklejkę na ścianę w duże różowe gwiazdy, spodobała mi się taka jedna ściana, więc zaczęłam grzebać w necie gdzie i jak zakupić takie cudo. Znalazłam, podałam wymiary ściany a komputer mi wyliczył : prawie 600zł. Mąż popukał mnie w głowę i powiedział "wymyśl coś sama lepiej". Więc poprosiłam kuzyna o wycięcie szablonu i wspólnymi siłami rozgwieździliśmy ścianę. Myślałam też o różowych, beżowych i miętowych kropkach, ale nie miałam farb, a miało być na szybko . Kropki więc zostały planem  na przyszłość gdy gwiazdy się znudzą.
 
 

 
Widok na salon z już ułożonymi panelami;-)


 
 




 
Wymyśliłam sobie dużą komodę z misami. Komodę przemalowałam na biało, przypatynowałam, a górę i dół pociągnę jeszcze woskiem żeby miała prowansalski look i żeby była dobrze zakonserwowana.
 
 
 
 Trafi ona do dużej łazienki
 
A tak komponuje się ze zdobycznym lustrem i kinkietami z tego samego źródła. Czytaj : z  ebay:-)

 
W łazience króluje dewiza : "minimum płytek", co by sobie ściany oddychały.
 
No i sumie na tym koniec zdjęciowej relacji. Domek jest ogarnięty, cześć mebli jest już ustawiona, a nad niektórymi będę jeszcze pastwić się w czerwcu, kiedy to mamy zamiar opuścić na stałę Świnoujście i zamieszkać...na wsi...